Moje występy
kulinarne odbywają się niestety głównie w weekendy. W pracy siedzę od 8 do 16,
przychodzę do domu na gotowy obiad, czasami tylko uda mi się coś wymodzić na
kolację.
W związku z
tym, mam cały tydzień na wymyślenie, czymże to uraczę rodzinę. W tym tygodniu
chodzą za mną farszynki mazurskie. Wypatrzyłam je na tym oto blogu:
nikolodkuchni.blogspot.com, robiłam je już kilka razy.
nikolodkuchni.blogspot.com, robiłam je już kilka razy.
Osobiście,
uwielbiam wszystkiego rodzaju nadziewane cuda, typu pierogi, krokiety; a kluski
śląskie (taki mój smak dzieciństwa) mogłabym jeść 7 dni w tygodniu na obiad.
Koniecznie z masełkiem i….maggi. Stąd też, farszynki wpisują się w moje gusta w
200%. Rodzinka też nimi nie pogardzi, zwłaszcza kiedy dorobię do nich sos.
Całość
przygotowań na farszynki dzielę sobie na 2 dni, aby nie spędzić całej soboty w
kuchni. Przepis jest łatwy, choć trochę czasu trzeba na nie poświęcić. Z poniższych składników wyszło mi 18 farszynek.
wieczorem:
- ziemniaki
Szczerze
mówiąc, ciężko mi określić ilość tych
ziemniaków: obieram tyle, ile potrzeba na obiad dla czteroosobowej rodziny –
jest to ilość pozwalająca na zrobienie farszynek dla 5 – 6 osób, tatę i brata
liczę zawsze podwójnie.
Gotuję
ziemniaki w wodzie (osolonej oczywiście), odcedzam, zostawiam do następnego
dnia
Wieczorem robię także mięso na farsz oraz sos do farszynek:
- 400 g mięsa wieprzowego (szynki, łopatki)
- 2 cebule
- 3-4 łyżki mąki pszennej
- woda
- 4 ziarna ziela angielskiego
- 3 liście laurowe
- 1 jabłko
- 2 kapelusze grzybów (u mnie prawdziwki)
- pieprz
- sól
- papryka w proszku słodka
Mięso kroimy
w dużą kostkę – ja kroję w taką, aby się zmieściła w maszynce do mielenia
mięsa. Robimy „gulasz”. Obsmażamy mięso na patelni – tak aby było lekko przyrumienione
. Dodajemy do mięsa pokrojoną cebulę. Smażymy razem, aż cebula będzie
przyrumieniona. Dodajemy do tego 2 – 3
łyżki mąki pszennej ( w zależności czy lubimy gęsty sos, czy nie). Zalewamy
wodą – nie wiem dokładnie ile, ja zalewam po brzegi taką patelnię:
Dodajemy
liście laurowe, ziele angielskie; paprykę, jabłko, grzyby, sól i pierz „na oko”
– później i tak będzie jeszcze doprawiany.
Gotujemy
wszystko, aż mięso będzie miękkie. W razie potrzeb dolewamy wody. Dosmaczamy
sos do smaku. Prze sitko przecieramy jabłko do sosu. Odstawiam wszystko na następny dzień.
Dzień
farszynek:
Z
ziemniaków, mąki ziemniaczanej i 1 jajka robię ciasto tak jak na kluski śląskie:
Ziemniaki
mielę w maszynce do mięsa, na najmniejszych oczkach. Ziemniaki w misce dzielę na
4 części, dodaje do nich ¼ część mąki ziemniaczanej „z górką”, 1 jajko.
Wyrabiam wszystko na gładkie ciasto, jeśli się bardzo klei (nie da się z ciasta
uformować kulki, klei się i zostaje na dłoniach) dodaje do niego mąki
ziemniaczanej, tak po łyżce. Ciasto odstawiam, robię farsz.
Farsz:
- mięso z wcześniej przygotowanego gulaszu
- grzyby z wcześniej przygotowanego gulaszu
- 1 cebula – przysmażona na złoto na maśle
- 2 jajka ugotowane na twardo
- sól
- pieprz
Przysmażoną
cebulę, mięso i grzyby z gulaszu, ugotowane jajko mielę na maszynce do mięsa na
średnich oczkach. Farsz doprawiam do smaku solą i pieprzem (dużo pieprzu, aby
farszynki nie były mdłe). Jeśli nadzienie jest zbyt suche, można dodać parę
łyżek sosu.
Formuję farszynki:
Garść ciasta
ziemniaczanego formuję w kształcie placka, warto wcześniej podsypać mąką
ziemniaczaną, aby się nie kleił do deski. Daję ok 1,5 łyżki nadzienia –
uformowane w wałek. Zawijam dolne brzegu placka, boki zwijam do środka,
zlepiam brzegi farszynki.
Na patelni
rozgrzewam olej, smażę farszynki na małym ogniu (aby nie przypaliły w wierzchu
mając nadal środek surowy), farszynki obsmażam ze wszystkich stron – trwa to
ok. 5-7 minut.
Farszynki
serwuję ze sosem oraz czerwoną* kapustą mojej mamy - Taki śląsko – małopolski
element do mazurskiej potrawy.
*mieszkam na pograniczu śląska i małopolski, u nas w domu od zawsze była kluski śląskie, rolada i „modro kapusta”, choć nazywana była czerwoną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz